środa, 30 grudnia 2015

Włosomaniactwo od kuchni


Kuchnia to dla każdej zarówno początkującej, jak i bardziej zaawansowanej włosomaniaczki prawdziwa skarbnica produktów, które można wykorzystać do pielęgnacji włosów. Taka forma dbania o czuprynę, może okazać się niezłą zabawą, jeśli tylko lubimy kombinacje z produktów spożywczych, niekoniecznie do rozpieszczania podniebienia, ale włosów. Sama często odnoszę wrażenie, że te tradycyjne, domowe sposoby pielęgnacji, sprawdzają się u mnie lepiej, niż niejeden drogeryjny kosmetyk. Kuchenne czeluści ukrywają całe bogactwo przeróżnych artykułów, z których można wyczarować coś na włos. Ja najchętniej sięgam po:

  • Cukier i kawę  w roli peelingu. Początkowo szło mi z nimi trochę koślawo. Mimo dokładnego płukania włosów, czułam nie do końca rozpuszczony cukier, czy ziarenka kawy. Teraz, ograniczam ilość cukru, lub kawy i baaardzo dokładnie spłukuję włosy, mocnym strumieniem wody. Próbowałam użyć fusów, zamiast mielonej kawy, jednak wolę drugą opcję, łatwiej jest mi rozprowadzić kawę na skórze głowy, fusy zbierają się w grudki. 
  • Miód - jako dodatek do każdej, nawet najprostszej maski wspaniale nawilży włosy i sprawi, że staną się mięciutkie. Po każdym użyciu miodu, nie mogę przestać miziać włosów, takie są miłe w dotyku. 
  • Siemię lniane - tutaj jest kilka propozycji do wyboru: płukanka ( pisałam o niej tutaj ), żel lniany ( wgniatanie glutka ), maseczka ( żel pozostawiamy na włosach solo, lub mieszamy z maską drogeryjną). Każdy sposób to podobnie, jak w przypadku miodu, gwarancja dobrze nawilżonych włosów.  
  • Mąka ziemniaczana - dodana do maski drogeryjnej, ładnie wygładzi pasma.  
  • Żółtko jajka - proteinowy dodatek mieszam z miodem oraz z dowolnym olejem i nakładam na włosy na ok. 20min. Niezbyt często robię tę maskę, bo moje włosy nie przepadają za proteinami, ale od czasu do czasu warto się skusić na taką kurację. Maska pozostawia błyszczące, nawilżone i łatwe do ułożenia włosy.
  • Ocet jabłkowy - wykorzystuję w roli płukanki
  • Drożdże - dodane do gorącej wody i maski, stosowane regularnie nabłyszczą włosy, uniosą u nasady i przyspieszą porost. 
  • Żelatyna - laminowanie włosów. U mnie akurat 2 próby okazały się niezbyt udane, bo zanim zdążyłam nałożyć żelatynę, ta wyschła na tyle, że nie dała się swobodnie rozsmarować. W przyszłości spróbuję kolejny raz.
  • Płatki owsiane -  dodane do mąki ziemniaczanej pełnią rolę suchego szamponu. Taki szampon sprawdził się całkiem nieźle, ale nie na tyle dobrze, żebym zrezygnowała z pudru Babydream. Warto jednak spróbować: płatki należy dokładnie zmiksować, tak aby powstał drobny proszek i zmieszać z mąką ziemniaczaną. Mieszankę nakładamy na skórę głowy i włosy u nasady, a po kilku minutach wyczesujemy proszek. 
  • Oleje - tutaj znajdziemy prawdziwe pole do popisu. Zanim zdecydujemy się na zakup konkretnego oleju, wypróbujmy ten, który mamy w kuchni: oliwa z oliwek, winogronowy, a nawet zwykły słonecznikowy. W mojej kuchni zalegał olej sezamowy i odkąd pierwszy raz nałożyłam go na włosy, bardzo się polubiliśmy i nadal często podkarmiam nim włosy. Podobnie było z olejem z orzechów włoskich. Ja nakładam go na włosy, a domownicy wykorzystują w kuchni. A jedna strona zawsze jakoś dziwnie spogląda na tę drugą... chyba nigdy się nie zrozumiemy w tej kwestii :)
 
Jak pokazują powyższe przykłady, kuchnia jest bardzo przyjaznym miejscem dla osób szczególnie dbających o włosy i warto jak najczęściej sięgać po sposoby na piękne, zdrowe włosy naszych babć, czy mam.
 


niedziela, 27 grudnia 2015

Niedziela dla włosów (36)



Poświąteczna NdW to wypróbowanie jednego z włosowych prezentów, które znalazłam pod choinką. Od dawna miałam wielką ochotę na zakup Czarnego Mydła Babuszki Agafii, ale ciut za wysoka cena mnie zniechęcała i wybierałam, tańsze mydło cedrowe. A z drugiej strony, odkąd pierwszy raz użyłam czarnego mydła, przekonałam się, że w mig wyrasta z niego olbrzymia piana i potrzebuję odrobinki kosmetyku, żeby namydlić ciało i włosy. A mydło mieści się słoju o pojemności 500ml, więc zostaniemy ze sobą na dłużej i cena przy takiej wydajności okazuje się nie tak straszna, jaka wydawała mi się na początku.


 

















Czego użyłam ?

- olej musztardowy nałożony na ok. godzinę
- czarne mydło
- odżywka Planeta Organica Toskańska Oliwa
- Cudowny Olejek Garnier Fructis

Efekt:












 
















Efekt niestety trochę mnie zawiódł. Włosy były przyjemnie miękkie, jak po użyciu mydła cedrowego, ale na pewno mniej błyszczące. Gdyby nie odrobina słońca, padająca na włosy, okazałyby się po prostu matowe. Nie falowały prawie wcale, a nie na taki efekt liczyłam. Były lekko nawilżone, ale też bez szaleństw. Moje włosy lubią ziółka, a tutaj skład przyprawia o zawrót głowy, bo jest baaardzo ziołowy, więc nie zwalam od razu całej winy na nadmiar ziół.
Pierwsze użycie czarnego mydła wypadło tak sobie, ale liczę, że kolejne próby okażą się bardziej udane, bo od razu zakochałam się w ziołowym zapachu i prawdziwą przyjemnością staje się dla mnie kąpiel, byłoby miło jakby i włosy podzieliły mój entuzjazm odnośnie czarnego mydła.
 

niedziela, 13 grudnia 2015

Niedziela dla włosów (35)



Ostatnia NdW to przede wszystkim debiut szamponu Planeta Organica na bazie organicznej oliwy toskańskiej i odżywki z tej samej serii. W założeniu miałam zaopatrzyć się tylko w samą odżywkę, ale łatwy dostęp do stacjonarnego Etnobazaru, kończy się czasem właśnie tak. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że odkąd zużyłam szampon BabyDream, brakowało mi delikatniejszego myjadła. A w najnowszych nabytkach brak jest silnych detergentów. Kolejny powód to boski zapach obydwu kosmetyków, nie było siły, żeby nie wrzucić ich do koszyka :) To zdecydowanie największy plus tradycyjnych sklepów - można zapoznać się z zapachem.

Przechodząc do tego, co zrobiłam w dniu dla włosów:

- olej kokosowy nałożony na ok. 2 godziny
- szampon Planeta Organica, Toskańska Oliwa
- odżywka Planeta Organica , Toskańska Oliwa
- płukanka piwna
- serum Bioelixire

Efekt:





Efekt jak najbardziej mnie zadowolił. Początkowo obawiałam się, że płukanka piwna zabije cudny zapach, który pozostał na włosach, ale na szczęście woń kosmetyków okazała się silniejsza. Oprócz tego włosy bez większych problemów dały się rozczesać, były mięsiste, nawilżone, lekko usztywnione. Użyte po raz pierwszy kosmetyki muszą się jeszcze wykazać, ale na razie stworzyły duet idealny.

 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany, Sylveco


Na zaprezentowanie tego szamponu czekałam ładnych parę tygodni. W tym czasie wielokrotnie myłam nim włosy z nadzieją, że może kolejna próba okaże się lepsza, niż poprzednia. O tym, czy szampon zdał egzamin, można przekonać się w dalszej części tego wpisu. 

Co mówi producent ? 

Hypoalergiczny, przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju włosów, szczególnie osłabionych i wymagających regeneracji. Zawiera bardzo łagodne, ale jednocześnie skuteczne środki myjące, które nie podrażniają nawet najbardziej wrażliwej skóry głowy. Hydrolizaty pszenicy i owsa to niskocząsteczkowe źródło protein, wiążą wilgoć, wnikają do korzeni włosów, odbudowując je aż po same końcówki. Dzięki składnikom silnie nawilżającym szampon zapobiega przesuszeniu, łagodzi podrażnienia skóry głowy. Przy regularnym stosowaniu wzmacnia włosy, poprawia ich elastyczność i sprawia, że są bardziej odporne na uszkodzenia i rozdwajanie.

Zalety:
- zapobiega przesuszeniu,
- wzmacnia strukturę włosów,
- przywraca miękkość i elastyczność.

Zawiera: wodę, glukozyd laurylowy, betainę kokamidopropylową, miód, glukozyd kokosowy, pantenol, proteiny owsa, proteiny pszenicy, guma guar, kwas mlekowy, benzoesan sodu i olejek z trawy cytrynowej. 

Tradycyjnie o każdym składniku występującym w szamponie można przeczytać w leksykonie składników na stronie Sylveco. Przyznam, że za każdym razem, kiedy mam do czynienia z  kosmetykiem tej firmy czytam wnikliwie co w nim siedzi i nie muszę przy tym przekopywać Internetu. To niewątpliwie wielka zaleta kosmetyków Sylveco.

Poniżej opis paru ciekawszych składników szamponu:

Hydrolizowane proteiny owsa - uzyskiwane z ziarna owsa zwyczajnego. Mają zdolność przenikania przez warstwę rogową skóry a także łuski włosa aż do jego korzenia, gdzie wiążą wodę. Wykazują działanie ochronne, kondycjonujące i wzmacniające. Ułatwiają rozczesywanie i zapobiegają rozdwajaniu się włosów.
 

Hydrolizowane proteiny pszenicy - uzyskiwane z ziarna pszenicy zwyczajnej. Podobnie jak proteiny owsiane, penetrują do korzenia włosa, gdzie zatrzymują wodę. Działają regenerująco, odbudowują zniszczone wewnętrzne struktury włosa. Zapobiegają elektryzowaniu się włosów.


Olejek z trawy cytrynowej - reguluje wydzielanie sebum, dlatego szczególnie służy włosom przetłuszczającym się, pielęgnuje skórę głowy. Działa antybakteryjnie, przeciwgrzybiczo i zapobiega łupieżowi. Wzmacnia cebulki i stymuluje włosy do wzrostu.

 
Miód pszczeli -  przede wszystkim wykazuje silne działanie nawilżające na skórę i włosy. W produktach do włosów wykazuje działanie wzmacniające, przywraca blask i witalność włosom przesuszonym i osłabionym.

 
Kwas mlekowy - jeden z naturalnych składników skóry i włosów. Pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia, pobudza skórę do regeneracji i wzmacnia jej barierę ochronną.

Zastosowanie:
Rozprowadzić szampon na mokrych włosach i spienić wmasowując w skórę głowy. Dokładnie spłukać. W razie potrzeby można czynność powtórzyć. 

Cena: 21-25zł/300ml

Po szampon sięgnęłam z pewną obawą, bo mimo, że skład jest naturalny i nie mam się w nim do czego przyczepić, to jednak moje włosy nie przepadają za takim bogactwem. A bogato jest, w końcu to szampon odbudowujący, przeznaczony szczególnie do włosów osłabionych i wymagających regeneracji (czy szampon może w ogóle pomóc zregenerować włosy, jak pozostaje na nich przez moment ? ). Moje nie potrzebują aż takiej szczególnej pielęgnacji, ale skusiła mnie promocja, polegająca na zakupie szamponu i otrzymaniu odżywki wygładzającej gratis. 

Niestety spełnił się czarny scenariusz i włosy nie były zadowolone z tego szamponu. Za każdym razem okazywały się bardzo splątane, matowe, sianowate, nie było mowy o nawilżeniu, które obiecuje producent. Raz czułam, jakby włosy zostały umyte mydłem i pozostała na nich resztka mydlin. Wizualnie szampon bardziej zaszkodził włosom, niż im pomógł. A szkoda, bo od razu urzekł mnie jego zapach. Szampon pachnie trawą cytrynową, rześko i delikatnie. Dla mnie zapach to największy plus tego myjadła. Mały plus należy się również za uczucie odświeżenia skóry głowy. Tutaj jest całkiem nieźle, ale co z tego, jak włosy nie prezentują się dobrze.

Konsystencja jak na szampon raczej rzadka i trzeba się nieco natrudzić, żeby wytworzyć porządną pianę (a przy okazji nieźle poplątać włosy). Przez to szampon nie należy do tych najwydajniejszych. No ale skład przecież naturalny, więc nie można spodziewać się wielkiej piany, coś za coś, niestety.

Butelka, w której mieszka szampon jest ładna, wykonana z twardego plastiku. Wspomniana niezbyt gęsta konsystencja nie pozwala długo czekać,aż szampon wyleje się na dłoń. Nie trzeba na siłę ściskać butelki. 

Resztę szamponu, która mi pozostała, wykorzystałam jako płyn do kąpieli. Nie miałam już siły na dalsze próby i uczucie nieumytych, szorstkich włosów. Może moje niewymagające włosy nie potrzebują bogactwa składników, które występują w tym szamponie. Może pszeniczno - owsiane myjadło okaże się skuteczniejsze przy włosach wymagających regeneracji. Ja na pewno nie kupię ponownie tego szamponu, ale z chęcią poeksperymentuję w przyszłości z innymi kosmetykami do włosów tej firmy.

poniedziałek, 30 listopada 2015

Maseczka do paznokci Fitokosmetik


Dzisiaj parę słów o maleństwie, które początkowo służyło mi tylko jako kosmetyk po pielęgnacji paznokci, ale szybko stało się też balsamem do ust. 

Co mówi producent ?

Innowacyjna formuła maseczki przeznaczonej do pielęgnacji paznokci, głęboko nawilża, odżywia i wzmacnia paznokcie. Przywraca im zdrowy wygląd, przyspiesza wzrost, zapobiega łamliwości, kruchości i rozdwajaniu. Zawiera wapń, masło shea i olej ze słodkich migdałów, które wzmacniają, wypełniają ubytki w płytce paznokcia i wspomagają regenerację. Wyciągi z roślin o leczniczym działaniu: z aloesu, dziurawca i lnu odżywiają, działają przeciwzapalnie, zmiękczają skórki wokół paznokcia. Po zastosowaniu maski paznokcie odzyskują zdrowy wygląd, są mocne i lśniące.

Sposób użycia: masującymi ruchami nanieść niewielką ilość produktu na skórki i płytkę paznokcia. Nadmiar usunąć chusteczką. 


Skład: Cera Alba (wosk pszczeli), Theobroma Cacao Seed Butter (masło kakaowe), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Linseed Oil (olej lniany), Butyrospermum Parkii (masło shea), Camellia Sinensis Leaf Extract (ekstrakt z zielonej herbaty), Calendula Officinalis (Calendula) Extract (ekstrakt z nagietka lekarskiego), Aloe Barbadensis (Aloe) Leaf Juice (sok z aloesu), Hypericum Perforatum (St. John's Worth) Extract (aekstrakt z dziurawca), Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract (ekstrakt z lnu), Paraffin (parafina), Parfum (zapach), Calcium D-glucorate (wapń), Medicago sativa extract (ekstrakt z lucerny), Taraxacum Officinale Extract (ekstrakt z mniszka lekarskiego),  Pottassium Iodide (naturalny jod morski), CI 77289 (barwnik).

W składzie same naturalne dobra, super sprawa. 

Cena: 6-10zł/10g

Zielona maź, mieszcząca się w niewielkim pojemniczku, służyła mi przez jakiś czas to smarowania paznokci i skórek. W tej roli spisała się całkiem dobrze. Po ok. 2 tygodniach paznokcie stały się gładkie, błyszczące, nawilżone, twardsze i wyglądały na zdrowsze. Problem rozwarstwiania nie zniknął całkowicie, ale znacznie zmalał. Skórki wokół paznokci stały się zmiękczone, jak nigdy wcześniej. Ogólnie produkt mnie nie rozczarował.

Któregoś razu oprócz paznokci posmarowałam również usta tym specyfikiem, no i na jednym razie się nie skończyło. Przy jesiennej pogodzie, kiedy usta potrzebują dobrej, skutecznej ochrony ta maska okazała się rewelacyjnym rozwiązaniem. Znakomicie nawilża usta, pozostawiając lekką powłokę, podobnie jak pomadka. Ma słodki smak, więc trzeba powstrzymywać się od oblizywania warg :) Zapach - bardzo przyjemny, przypomina mi owoc kiwi. 

Przy okazji większych zakupów polecam skusić się na maskę do paznokci, bo za niewielką cenę można nabyć prawdziwie wszechstronnie działające cudeńko.

niedziela, 22 listopada 2015

Niedziela dla włosów (34)



W dzień poświęcony bogatszej pielęgnacji włosów, postanowiłam odczarować troszkę szaro-burą jesień i wprowadzić zapach kojarzący mi się z pięknym, słonecznym, letnim dniem. Ostatnio polubiłam wodę różaną w roli toniku do twarzy, więc czemu nie spróbować otulić włosów taką śliczną wonią. 


Czego użyłam ?

- szampon pokrzywowy Barwa Ziołowa
- odżywka wygładzająca Sylveco
- maska jaśminowa Kallos + łyżka wody różanej
- serum Bioelixire
- łyżka wody różanej dodana do ostatniego płukania

Efekt:
 Udało mi się załapać na chwilę, kiedy zaświeciło słoneczko, stąd jaśniejsze plamy na włosach :)

Oczywiście na koniec było bardzo pachnąco. Ucieszyłam się, że zapach róż zabił ostry, chemiczny zapach maski Kallos. Ten zupełnie nie przypadł mi do gustu. Konsystencja maski była rzadka, ale nie na tyle, żeby ściekała między palcami. Włosy po kontakcie z wodą różaną okazały się miękkie w dotyku, ujarzmione i nawilżone. Może nie był to spektakularny efekt, jak po użyciu miodu, ale zapach, który długo utrzymywał się na włosach, wynagradzał wszystko. Myślę, żeby w najbliższym czasie przelać wodę różaną do butelki z atomizerem i używać jej jako naturalne perfumy do włosów. Uwielbiam różany zapach w kosmetykach i mam zamiar jeszcze nie raz wykorzystać wodę różaną do pielęgnacji włosów. 


niedziela, 8 listopada 2015

Niedziela dla włosów (33) - loki na chusteczkach nawilżanych


Ostatnia NdW może nie obfitowała w intensywną pielęgnację włosów, ale efekt wyszedł tak dobrze, że z chęcią się nim pochwalę. Znowu zachciało mi się loków utworzonych z chusteczek nawilżanych. Z tym, że ostatnio wykorzystałam tylko piankę, a teraz w ruch poszedł żel, który okazał się receptą na loki utworzone na całej długości, a nie tylko na końcówkach. Tak, jak można zobaczyć w tym przypadku. Dotychczas miałam niewielki kontakt z drogeryjnymi żelami do włosów. Jedynie od czasu do czasu podkradłam mężowi. Taki żel kojarzył mi się z posklejanymi i niemiłosiernie sztywnymi włosami. Ostatnio zaryzykowałam, zaopatrzyłam się w żel firmy Natura Siberica i okazało się, że był to strzał w 10. Włosy pozostały miękkie, nieposklejane, a jednocześnie fryzura była utrwalona. Oczywiście odrobina lakieru do włosów okazała się niezbędna, ale i tak jestem mile zaskoczona, że loki utworzyły się na całej długości, trzymały się dłużej, niż zwykle. Z chusteczkami na głowie, spało mi się wygodniej, niż w papilotach i naprawdę jestem coraz bardziej zachwycona tym sposobem na uzyskanie loków. 

Efekt: 

sobota, 31 października 2015

Amla - odżywka w pudrze


Zachęcona bardzo dobrym działaniem oleju z amli na moich włosach, ucieszyłam się, że w sklepie zobaczyłam sproszkowaną wersję tego indyjskiego ziółka za niewielką cenę i byłam ciekawa, co wyniknie z nałożenia pudru na włosy. 

Co mówi producent ?

Amla (Emblica officinalis) jest krzewem o pięknych zielonych kwiatach, rosnącym w Indiach. Owoce tego drzewa mają mnóstwo zastosowań kulinarnych i kosmetycznych. Służy między innymi do naturalnej pielęgnacji włosów. 

W medycynie ajurwedyjskiej panuje pogląd, że Amla jest najlepszym ziołem odmładzającym.
Jest znana ze swojego efektu wzmacniania włosów i stosowana w tradycyjnych kuracjach na porost i wzmocnienie ich koloru.

Korzyści:

- nadaje włosom blask, wzmacnia cebulki włosów i nadaje włosom objętości,
- zmniejsza przetłuszczenie skóry i włosów,
- usuwa łupież, przyśpiesza wzrost,
- zapobiega przedwczesnemu siwieniu i wypadaniu.

Sposób użycia:

Proszek należy zmieszać z odpowiednią ilością wody i używać w postaci pasty na włosy zamiast tradycyjnego szamponu. Nałożyć papkę na włosy i delikatnie masować palcami skórę głowy i włosy. Pozostawić na włosach na 30-45 minut po czym obficie spłukać wodą. 

Niby to odżywka, ale producent zaleca używania jej zamiast szamponu. Napotkałam wersję, która mówi, że: amlę rozpuszczamy w ciepłej wodzie, można do niej dodać olejki eteryczne plus zagęszczacz np. miód lub żel z aloesu dzięki temu ładnie się rozprowadza i trzyma na włosach. Nakładać na umyte, lekko wilgotne włosy, wmasować w skórę głowy (nie wcierać we włosy). Trzymać na głowie od kilkunastu minut do 2 godzin. Spłukać obficie wodą. Stosować raz na 1 - 2 tygodni.

Tak, czy inaczej nie miałam najmniejszego zamiaru stosować tej papki zamiast szamponu. Strach pomyśleć, jakby mogło się to skończyć. Wyobrażam sobie tylko włosy splątane do granic możliwości.

Cena: 7zł - 15zł/100g

Odżywkę stosowałam na 4 sposoby:

- odżywka + ciepła woda 
- odżywka + maska + ciepła woda
- odżywka + maska + ciepła woda + miód
- odżywka + maska + sok z aloesu


Oj, co ja się namęczyłam w każdym tym przypadku, żeby pozbyć się grudek i nałożyć jakoś utworzoną papkę na włosy. Zbyt rzadka konsystencja sprawiała, że całość spływała i stan łazienki przedstawiał nieciekawy obraz. Cały czas zastanawiałam się ile zajmie mi wyszorowanie umywalki. I tak jak przypuszczałam, łatwo nie było. Za gęsta z kolei papka, tworzyła na włosach jeden wielki, sztywny kołtun i wyrywała włosy. Jednym słowem - aplikacja to koszmar. 

Papkę za każdym razem trzymałam za włosach ok. 30 minut i całe szczęście, że ze zmywaniem nie było większych problemów. Na pewno spłukuje się lepiej, niż nakłada. 

Odżywka zadziałała najgorzej w przypadku połączenia z samą wodą. Włosy okazały się trudne do rozczesania, sztywne i matowe. 

Najtrafniejszym rozwiązaniem okazało się połączenie odżywki, maski, wody i miodu. W tym przypadku, włosy przede wszystkim pięknie błyszczały i były miękkie. Widać, miód zrobił swoje.  

Przy moich ciemnych włosach, dodatkowego przyciemnienia nie zauważyłam, ale istnieje ryzyko, że amla może zabarwić jasne włosy. 

Co do reszty zalet, wyliczonych przez producenta, nie stwierdziłam wolniejszego przetłuszczania włosów, a na to liczyłam najbardziej.

Sproszkowaną amlę, można również stosować w formie maseczki na twarz. Tutaj także większych korzyści nie odnotowałam. Amla bardzo szybko wyschła na kamień, a po umyciu twarzy, odczuwałam nieprzyjemne wrażenie ściągniętej skóry.

Podsumowując: uważam, że odżywka w pudrze to produkt zbędny. Niby potrafi spisać się dobrze, w połączeniu z innymi produktami, ale tyle z nią babrania, że dziękuję bardzo. Jakby jeszcze zapach miała interesujący... a on jest taki nijaki. Cieszę się, że udało mi się wykończyć w całości tą odżywkę i na razie daję sobie spokój z tego typu specyfikami. 


niedziela, 25 października 2015

Niedziela dla włosów (32)


Piękna, jesienna niedziela dla włosów to wykorzystanie produktów, które jeszcze nigdy mnie nie zawiodły i są gwarancją dobrze prezentującej się czupryny. 

Czego użyłam ?

- olej sezamowy nałożony na ok. 3 godziny
- szampon Love2Mix z efektem laminowania
- odżywka wygładzająca Sylveco
- maska Biovax Gold
- serum Bioelixire


Efekt:








Rezultat przedstawiam trochę w nietypowy sposób, ale chciałam jakoś wykorzystać na zdjęciach liście obficie zalegające pod domem. Włosy oczywiście według moich wcześniejszych przypuszczań były niezwykle miękkie i nawilżone, a dzięki masce pięknie pachnące. Uwielbiam Biovax Gold właśnie za ten dłuuugo utrzymujący się zapach, który zabija woń śmierdziuszka - oleju sezamowego. I jeszcze te złote drobinki, które gdzieniegdzie zostają we włosach... to zdecydowanie moja ulubiona maska z serii Glamour.





niedziela, 18 października 2015

Sposób na piękne włosy i paznokcie.


Jesień i zima niestety nie są łaskawe dla naszej urody. Koniec sezonu warzywno - owocowego szybko odbija się na naszych włosach, cerze i paznokciach. O ile pogorszenie wyglądu cery, brak blasku i wypadanie włosów oraz łamliwość paznokci nie oznaczają problemów zdrowotnych, a są spowodowane jedynie zmianą pory roku, to mam prosty i tani sposób na dostarczenie witamin niezbędnych do utrzymania ich w dobrej formie. Co prawda kiełki powinniśmy spożywać przez cały rok, jednak wiosną, czy latem, mamy dostęp do olbrzymiej ilości warzyw, owoców i osobiście sezon kiełkowy rozpoczynam mniej więcej we wrześniu, a kończę w kwietniu.


Mówią,że kiełki to pokarm życia. Kiedy doprowadzamy do kiełkowania, wytwarzamy ulepszoną mieszankę ukrytych w miąższu ziarenka składników odżywczych. Uaktywniają się enzymy, dzięki którym w młodych kiełkach powstają duże ilości witamin. Wzrasta wtedy w nich znacznie ilość witamin, soli mineralnych ( mangan, selen, cynk, wapń, fosfor, potas, sód, żelazo) i innych cennych aminokwasów. Wszystkie składniki znajdujące się w kiełkach są bardzo dobrze przyswajalne przez nasz organizm. W kiełkach znajdują się witaminy C, B1, B6, E, H. Zawierają w sobie dużo błonnika ( np. trzy łyżki stołowe kiełków pszenicy maja go tyle, co kromka ciemnego pieczywa pszennego). Kiełki roślinne mają właściwości lecznicze, przeciwmiażdżycowe, regenerujące, odmładzające oraz regulują nasze procesy trawienne. Są niskokaloryczne. Aby zwiększyć ich dobroczynne działanie należy jadać kiełki z różnych gatunków roślin. Dla mnie to żaden problem, bo wybór kiełków jest ogromny. Zwykle kupuję je w dziale ogrodniczym marketów, lub w sklepach ogrodniczych, a jeżeli zależy mi na większej ilości, zamawiam przez Internet. 

Jak hodować kiełki ?

Sposobów na hodowanie kiełków jest parę. Ja próbowałam hodowania na gazie, w słoiku i w małej, prostokątnej kiełkownicy. Sposobu z gazą nie polecam, ponieważ kiełki łatwo pleśnieją. Najlepiej spisuje się u mnie metoda hodowli w okrągłej, piętrowej kiełkownicy. Koszt takiego naczynia to 20zł-40zł. W zależności, gdzie kupujemy. W związku z tym, że mam już małego świra dotyczącego kiełków, to posiadam dwie okrągłe kiełkownice, a po tym, jak zaraziłam współpracowników miłością do kiełków, w pracy mamy wersję prostokątną. 





 

Naczynie stawiamy w ciepłym, zaciemnionym miejscu i przepłukujemy ciepłą wodą – w zależności od rodzaju ziarenek i sposobu hodowli – raz lub kilka razy dziennie. Po 2-6 dniach (w zależności od rodzaju ziaren i warunków otoczenia, typu: temperatura, nasilenie światła itp.) kiełki są gotowe do spożycia – najlepiej na surowo. 

W instrukcji podanej na opakowaniu sprawa hodowli wygląda troszkę inaczej: wypłukane nasiona zalać w wyprażonym słoiku na kilka godzin letnią, przegotowaną wodą. Następnie wodę należy zlać, nasiona przepłukać, nakryć słoik gazą, obwiązać i odstawić w ciepłe, nasłonecznione miejsce. Przepłukać i zlać wodę, co najmniej 2 razy dziennie. Po 3-4 dniach kiełki są gotowe do spożycia. 

Tak czy inaczej, ani zbyt ciemne, ani bardzo nasłonecznione miejsce nie służy hodowli kiełków. W zimnym pomieszczeniu, też nie będą chętnie rosły. Uprawa kiełków to jednak nic skomplikowanego i szybko zaobserwujemy, w którym miejscu mieszkania czują się najlepiej.

Wiele osób zaczynających przygodę z kiełkami, myli pleśń z włośnikami. Włośniki są to białe włoski wyrastające z korzenia kiełka. Najważniejszy wyznacznik odróżniający pleśń od włókienek to zapach i kolor.
Warto pamiętać, że woda z płukania nasion ma w sobie mnóstwo cennych mikroelementów, można ją zużyć do podlewania roślin.

Kiełki można spożywać na wiele sposobów: jako dodatek do kanapek, sałatek, past, farszy, warzywnych potraw. Możliwości jest naprawdę sporo. 




 






Kiełkować można całe mnóstwo nasion: rzeżuchy, rzodkiewki, lucerny, pszenicy, fasolki mung, siemienia lnianego, gryki, brokuła, marchewki, kukurydzy, czerwonej kapusty, buraków ćwikłowych, selera, cebuli, pora, szpinaku, rukoli, gorczycy, kozieradki, sezamu, słonecznika, bazylii, pietruszki, soczewicę, groch, ciecierzycę, soję, żyto, jęczmień, proso… Wybór jest spory i zależy od naszych preferencji smakowych. 
Kiełki można przechowywać w lodówce, pamiętając jednak, że z każdym dniem tracą część swoich cennych substancji. Najlepiej spożywać je na bieżąco.

Bardzo istotną sprawą jest zakup nasion przeznaczonych do kiełków, a nie do wysiewu. Te pierwsze wolne są od pestycydów i chemicznych środków konserwujących. Na opakowaniu jest napisane, że nasionka przeznaczone są na kiełki, więc nie musimy się niczego obawiać. 
W przypadku soczewicy, słonecznika, czy soi, odpowiedniej jakości nasiona spożywcze również mogą posłużyć nam jako materiał do hodowli, pamiętajmy jednak, że w tym przypadku nie mamy żadnej gwarancji otrzymania kiełków. Najlepiej kupić nasiona przeznaczone do kiełków i po problemie.


Osobiście najbardziej lubię kiełki rzodkiewki. Smakują jak młoda rzodkiew, mają charakterystyczny, pikantny smak. Chętnie sięgam też po kiełki słonecznika - mają lekko orzechowy smak, dzięki czemu dobrze pasują jako dodatek do sałat. Z kolei nie umiem przekonać się do kiełków pszenicy. Czuję, że jem trawę. Na dodatek twardą i ostrą, która łatwo zranić język. Każdy z pewnością znajdzie wśród ogromnego wachlarza smaków coś dla siebie.

Zachęcam do regularnego spożywania kiełków,  nie ograniczającego się tylko do wyhodowania rzeżuchy na wiosnę. To najtańsze i najprostsze do zdobycia źródło witamin, które pozwoli utrzymać dobrą kondycję nie tylko włosów, paznokci i cery, ale i całego organizmu.

Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html
Kiełki chronią nas przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Hamują tworzenie się ich w organizmie i unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kielki-docen-zdrowotne-i-smakowe-walory-kielkow-roslinnych_35878.html