wtorek, 27 stycznia 2015

Serum na zniszczone końcówki-Avon Advance Techniques

Serum na zniszczone końcówki ze względu na swój skład jest dość kontrowersyjnym produktem do pielęgnacji włosów. Można go albo polubić, albo znienawidzić. Można też zachwycić się nim na początku, a później przerazić, że przynosi naszym włosom o wiele więcej szkód, niż pożytku.



Co mówi producent ?

Lekki preparat do zniszczonych końcówek włosów z Technologią Multi-Shine o wygładzającym, odżywiającym i nabłyszczającym działaniu. Odpowiedni do wszystkich rodzajów włosów. Działanie: Wygładza i odżywia, nadaje włosom miękkość i blask. Przyczynia się do odbudowy rozdwojonych końcówek. Wzmacnia włosy tak, by stały się zdrowsze i bardziej odporne. 

 Sposób użycia: Wmasuj kilka kropli w końce mokrych lub suchych włosów. Nie spłukuj.

Skład: Cyclopentasiloxane, Cyclomethicone, Alcohol Denat., Dimethicone, Phenoxyethanol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Parfum,Benzophenone-2, Panthenol, Phytantriol, Aqua, Propylene Glycol, Creatine, Laminaria Digitata Extract, Pelvetia Canaliculata Extract, Methylparaben, Propylparaben, Hexyl Cinnamal, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Coumarin, Hydroxycitronellal, Amyl Cinnamal, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde

Serum jest nafaszerowane silikonami, alkohol wysoko w składzie. Praktycznie nie zawiera żadnych dobroci. Nie zregeneruje włosów, ale za to zabezpiecza przed rozdwajaniem, sprawi też że włosy ładnie wyglądają, są błyszczące. Ale zdrowe dzięki niemu na pewno nie będą.

Cena: 9-19zł

Serum ma tłustą, ale nie klejącą konsystencję. Jest wydajne. Zapach - przyjemny, słodki, chociaż daje się w nim wyczuć alkohol.

Działanie: zacznę od tego, że serum z Avon używam już naprawdę bardzo długo, od paru ładnych lat. Zanim je poznałam, miałam spory problem z rozdwajającymi się końcówkami. Po 2 miesiącach od podcięcia, znowu robił się brzydki pędzelek na końcach włosów, zakończony białymi kulkami, koszmar.

Po wielu miesiącach stosowania tego specyfiku, na stan końcówek nie mogę narzekać. Końcówki mogę podcinać co pół roku, a nawet rzadziej, bo widać tylko pojedyncze, rozdwojone włosy
.
W moim przypadku, zdrowych, niewymagających włosów, serum z wysuszającym alkoholem większej krzywdy nie robi. Używam go szmat czasu i gdyby miał mi wysuszać włosy, już dawno bym to zauważyła i rzuciła w kąt czym prędzej. Zawsze nadkładam tylko kropelkę na końcówki, bo większa ilość może przyczynić się do strączkowania i przetłuszczania włosów.

Za nic w świecie nie polecam go osobom mającym przesuszone i zniszczone włosy. Alkohol tak wysoko w składzie nie przyniesie niczego dobrego. Może tylko pogłębić problem suchych włosów. Istnieje ryzyko, że na początku będzie wygładzał ładnie końcówki, a po czasie wysuszy je i zrobi z nich siano. Sklei końcówki tylko chwilowo, pozornie. Na pewno nie ma się co łudzić, że w cudowny sposób zadziała na już rozdwojone końcówki i sklei je, gdy my np.smacznie śpimy. Tutaj jest tylko jedno rozwiązanie - nożyczki.

Podsumowując: w moim odczuciu z pewnością spełnia swoją rolę redukując rozdwajanie się włosów. Jednak nie jest to produkt dla każdego. Używając go należy bacznie obserwować swoje włosy, możemy stać się wielkim miłośnikiem, lub wrogiem tego serum.

niedziela, 25 stycznia 2015

Niedziela dla włosów po raz pierwszy.

Postanowiłam dołączyć do grona osób prezentujących na blogu cykl "Niedziela dla włosów". Pomyślałam, że w każdą sobotę bądź właśnie niedzielę, kiedy mam trochę czasu dla siebie, poświęcam włosom więcej uwagi i z chęcią podzielę się tutaj moimi włosowymi eksperymentami.


Tym razem w ruch poszedł mój ulubieniec pomocny w wydobywaniu skrętu, czyli glutek z siemienia lnianego. Powodem do stworzenia loczków było też to, że chciałam wypróbować odlewkę odżywki Yves Rocher do włosów kręconych z wyciągiem z baobabu, którą dostałam jakiś czas temu.

Do mycia włosów użyłam szamponu firmy Nami na bazie serwatki mlecznej z ekstraktem z łopianu. Później na chwilę nałożyłam odżywkę YR, spłukałam włosy, ręcznikiem odsączyłam nadmiar wody i zaczęłam wgniatanie gluta. Zawsze, jak to robię, mam wrażenie, że włosy są tak mokre, że bez podsuszenia suszarką, same wyschłyby może za dwa dni. Na koniec nałożyłam lnianą odżywkę, serum  Avon na końcówki włosów i kroplę olejku Alterry brzoza i pomarańcza na długość.

Włosy, jak zwykle po siemieniu były niezwykle miękkie i nawilżone, pojawiły się drobne falki.

Efekt przedstawiał się tak:




piątek, 23 stycznia 2015

Maska dziegciowa Babuszki Agafii



Maseczka dziegciowa, czyli mój hicior:)

Co mówi producent ?

Maska dziegciowa głęboko oczyszcza skórę twarzy, otwiera pory i kontroluje pracę gruczołów łojowych. Składniki  wchodzące w skład maski, usuwają podrażnienia, przywracając skórze zdrowy i zadbany wygląd.
Brzozowy dziegieć  - jest naturalnymi antyseptykiem, normalizuje wodno-tłuszczowy bilans skóry.
Organiczny ekstrakt szałwii i ałtajski miód  -  tonizują i podnoszą elastyczność skóry.
Sól rapa - otwiera pory i oczyszcza skórę.

PRODUKT ZAWIERA 100% NATURALNYCH SKŁADNIKÓW

Sposób użycia: nanosimy maskę na oczyszczoną skórę twarzy,  omijając okolice oczu, po 10 minutach zmywamy ciepłą wodą. Maskę należy stosować 1-2 razy w tygodniu

Skład INCI: Aqua, Dicaprylyl Ether, Butirospermum Parkii (Shea Butter), Organic Salvia Officinalis Leaf Extract (organiczny ekstrakt szałwi), Mel (ałtajski miód), Rapa Salt (sól rapa), Pix Liquida Betula (dziegieć brzozowy), Kaolin, Glyceryl Stearate, Organic Borago Officinalis Oil (organiczny olej ogórecznika), Cetearyl Alcohol, Sorbitane Stearate, Sodium Cetearyl Sulfate, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Citric Acid.

Cena: ok. 6zł w sklepie stacjonarnym 

Maskę kupiłam po skończeniu tej odświeżającej, mając nadzieję, że okaże się tak samo dobra. Okazała się dobra,bardzo dobra, a nawet jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki.
Maska ma dość intensywny,ziołowy zapach, który od razu przypomina obietnice producenta o 100% naturalnego składu. Konsystencja: to taka beżowa gęsta masa, która absolutnie nie spływa z twarzy. Maska szybko zasycha i to porządnie. Nie ściąga nadmiernie skóry jak większość tego typu masek,chociaż bez sporej dawki kremu nawilżającego po aplikacji na pewno się nie obędzie. Ale przy produktach mocno oczyszczających to przecież normalne. Z wydajnością jest całkiem nieźle. 100ml zamknięte w charakterystycznej dla Agafii saszetce, wystarczyło mi na ok. 13 aplikacji. Tak więc relacja ceny do wydajności też bardzo korzystna.

 Efekt po zmyciu maski za każdym razem był rewelacyjny. Czuć, że skóra jest naprawdę dobrze,dogłębnie oczyszczona, staje się jasna, gładka, przez to niezwykle miła w dotyku. Wydzielanie sebum zostaje zahamowane. Pory robią się niewidoczne i co najważniejsze, taki stan utrzymuje się przez parę godzin. Moja twarz wyglądała tak dobrze, że zrezygnowałam nawet z kremu BB, który zwykle stosuję. Początkowo obawiałam się zaczerwienienia, czy pieczenia, ale nic takiego nie miało mniejsca. Przy regularnym stosowaniu widać poprawę kondycji cery.

Myślałam, że nie istnieją kosmetyki dające natychmiastowy efekt WOW, z tą maską jednak tak było. Z pewnością mogę powiedzieć, że jest to najlepsza maseczka do twarzy, jaką stosowałam do tej pory. Żadna drogeryjna się z nią nie równa.
 

niedziela, 18 stycznia 2015

Lniana odżywka do włosów-Farmona



Odżywka była moją pierwszą, stosowaną bez spłukiwania odżywką do włosów. Kupiłam ją ze względu na wcześniejsze, dobre doświadczenia z rodzimą firmą Farmona oraz fakt, że domowa maseczka z siemienia lnianego przynosi u mnie bardzo dobre efekty.

Co mówi producent ?

Odżywka zawiera wyjątkowo łagodne, naturalne składniki aktywne, które skutecznie pielęgnują włosy suche i łamliwe, poprawiając ich kondycję i wygląd.
Ekstrakt z lnu nawilża i odbudowuje zniszczone włosy, przywracając im witalność, sprężystość, miękkość i blask. Opatentowana kompozycja mikronizowanych białek pszenicznych wnika w strukturę włosów, dogłębnie je odżywia i regeneruje, zwiększając odporność na uszkodzenia. Dodatkowo ceramidy i keratyna uelastyczniają i wzmacniają włosy, zapobiegając ich łamaniu i rozdwajaniu się, a naturalny prebiotyk inutec intensywnie nawilża, ułatwia rozczesywanie i zapobiega elektryzowaniu się włosów, przywracając im piękny, zdrowy wygląd.


Spektakularne efekty:
- nawilżone, sprężyste i lśniące włosy,
- zmniejszona łamliwość i rozdwajanie się końcówek,
- większa odporność na uszkodzenia,
- piękne i zdrowe włosy .


Skład: Aqua (Water), Glycerin, Cetyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Inulin, Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch, Hydrolyzed Keratin, Ceramide 3, Milk Lipids, Lactic Acid, Xanthan Gum, Disodium EDTA,
Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate, Parfum (Fragrance), Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional.


Jak na tak niską cenę, skład odżywki jest całkiem dobry. Znajdziemy tu m.in. proteiny pszeniczne, wyciąg z nasion lnu, keratynę, ceramidy, olej z nasion słonecznika. Skład jest zbilansowany - mamy humektanty, emolienty i proteiny w jednym.

Sposób użycia: niewielką ilość odżywki nanieść na umyte, wilgotne włosy i rozprowadź na całej długości, aż po same końce. Nie spłukiwać.

Cena: 6-10zł/200ml

Zapach: ziołowy, lekko kwiatowy. Nie utrzymuje się długo na włosach. Jak dla mnie rewelacji nie ma,ale nie mogę też powiedzieć, żeby mi przeszkadzał. Konsystencja-typowa dla odżywki, rzadka i wodnista, ale nie miałam większych problemów z nałożeniem. Nie spływa z włosów. Wydajność - dobra. Nie pamiętam, kiedy kupiłam tę odżywkę, a w opakowaniu jest jej jeszcze sporo. Z tym, że nie nakładam jej dużo, boję się obciążenia włosów i ze względu na obecność protein, nie nakładam jej po każdym myciu włosów.

 Odżywki używam tylko w jeden sposób, tak jak mówi producent, nie spłukuję jej. Ogólnie jestem z niej zadowolona, bo nadaje włosom miękkości, nawilżenia, lekkości,nie prostuje fal,a wręcz pomaga utrzymać skręt, pomaga w ujarzmieniu puchu, ułatwia rozczesywanie.
Mam jednak wrażenie, że odżywka sprawdzi się tylko na włosach niskoporowatych, zdrowych i niewymagających. Dla suchych i łamliwych, dla których jest kierowana, może okazać się zbyt lekka, nie dociąży ich wystarczająco. 
Jeśli szukamy czegoś lekkiego, co pomoże utrzymać skręt i kosztuje niewiele, ta odżywka z pewnością będzie idealna.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Drożdżowa maska do włosów Babci Agafii


Maskę kupiłam przede wszystkim z ciekawości. Czytałam przeróżne opinie na jej temat. Jedne wychwalające ją pod niebiosa, inne wręcz przeciwnie. Na mojej głowie lądowało już kilka rosyjskich specyfików, które spisały się naprawdę wyśmienicie. Tym razem spotkało mnie lekkie rozczarowanie.

Co mówi producent ?

Maska drożdżowa to wspaniały sposób na przyśpieszenie wzrostu włosów. Drożdże piwne to naturalne źródło pełnowartościowego białka, witamin i mikroelementów, które przenikają w strukturę włosa, wzmacniając je i przyspieszając wzrost. Olej z kiełków pszenicy posiada działanie regeneracyjne i przeciwdziałające wypadaniu. Sok z brzozy to znany ludowy środek na wzmocnienie cebulek włosowych. Dzięki zawartości olejków z zimnego tłoczenia maska ułatwia rozczesywanie. Włosy stają się jedwabiste i pełne blasku.




Yeast Extract (drożdże), Betula Alba Juice (sok brzozowy); Inula Helenium Extract (oman wielki), Arctostaphylos Uva Ursi Extract (mącznica lekarska), Silybum Marianum Extract (ostropest plamisty), Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Guar Gum; Triticum Vulgare Germ Oil (olej z kiełków pszenicy), Ribes Aureum Seed Oil (olej z nasion czarnej porzeczki), Pinus Siberica Cone Oil (olej z orzeszków cedrowych), Rosa Canina Fruit
Oil (olej z owoców dzikiej róży), Ascorbic Acid (witamina C), Panthenol (witamina B5), Glucosamine, Citric Acid, Parfum(zapach), Benzoic Acid, Sorbic Acid.

- Drożdże piwne (Yeast Extract) – poprawiają strukturę włosa, wzmacniają, przyśpieszają wzrost.

- Sok brzozowy (Betula Alba Juice) – wzmacnia cebulki włosowe, nadaje włosom blask, zapobiega wypadaniu.

- Oman wielki (Inula Helenium Extract) – działa antyseptycznie i przeciwbakteryjnie

- Mącznica lekarska ( Arctostaphylos Uva Ursi Extract) - znakomity naturalny antyseptyk

- Ostropest plamisty (Silybum Marianum Extract) - łagodzi stany zapalne i hamuje zmiany skórne.

- Olej z kiełków pszenicy (Triticum Vulgare Germ Oil) - regeneruje wnętrze włosów, odtwarza

naturalną osłonkę i wygładza ich powierzchnie. Chroni przed nadmierną utratą wody oraz promieniowaniem UV.

- Olej z nasion białej porzeczki (Ribes Aureum Seed Oil) – wykazuje działanie przeciwzapalne, intensywnie odżywia włosy.

- Olej z orzeszków cedrowych (Pinus Siberica Cone Oil) – ogranicza łojotok, zwalcza łupież, stymuluje krążenie podskórne i przeciwdziała wypadaniu włosów

- Olej z owoców dzikiej róży ( Rosa canina Fruit Oil) - odżywia, nawilża i uelastycznia włosy.
Źródło

Sposób użycia: nanosimy maskę na czyste, wilgotne włosy. Równomiernie rozprowadzamy na całej długości. Po 1-2 minutach, zmywamy wodą.

Cena: ok. 15zł/300ml

Zapach i konsystencja: maska pachnie bardzo słodko, "ciasteczkowo", osobiście lubię ten zapach, chociaż dla niektórych osób może być zbyt przesłodzony, drażniący, wręcz mdlący. Na pewno nie przypomina zapachu drożdży. Konsystencja to zdecydowanie największa wada tego kosmetyku. Jest rzadka, nawet bardzo rzadka, ucieka przez palce i musiałam się sporo natrudzić, żeby nałożyć ją na włosy, nie brudząc przy tym ubrania i podłogi. Maska wprost spływa z włosów. Taka konsystencja powoduje, że wydajność kosmetyku jest tragiczna. Wystarcza zaledwie na parę użyć.

Działanie: maskę nakładałam na ok. 20 min. na skalp i całą długość włosów. Dość szybko zasycha, więc spłukanie jej może przysporzyć mały problem. To co najbardziej rzuciło mi się w oczy, obserwując włosy po użyciu maski, to powiększenie objętości i uniesienie u nasady. Na tym pierwszym akurat specjalnie mi nie zależy, więc musiałam dodatkowo sama zdyscyplinować włosy, bo wyglądem przypominałam lwa. Jak już udało mi się zapanować nad dodatkową objętością, poczułam szorstkość na włosach, nie były zbyt przyjemnie w dotyku. A tego nie znoszę. Włosy były dość nabłyszczone, ale też bez szaleństw. Odnośnie przyśpieszenia porostu-nie zauważyłam, żeby zaczęły rosnąć w ekspresowym tempie. Zresztą, z taką ,a nie inną wydajnością ciężko to zaobserwować.

Podsumowując: Mimo ładnego, naturalnego składu i pozytywnym działaniem innych, podobnych rosyjskich kosmetyków, maska drożdżowa nie zyskała mojej sympatii. Może jest stworzona dla osób mających rzadkie, cienkie włosy, bo w uzyskiwaniu objętości jest naprawdę dobra. O przyklapie nie ma mowy. Ja pozostawię sobie po niej ciekawe, złote opakowanie i nie zapisuję się do grona fanów tej maski.



sobota, 10 stycznia 2015

Mydełko cynamonowe



Po ostatnim eksperymencie tworzenia mydła peelingującego i dość dobrym rezultatem nakręciłam się na kolejne domowe mydełko. Tym razem w roli głównej wystąpił cynamon, którego zapach bardzo lubię i często sięgam po kosmetyki z jego zawartością. Niestety zdarza się, że mimo wysokiej pozycji w składzie, woń cynamonu jest zmieszana z innymi składnikami kosmetyku. Tym razem wzięłam sprawy w swoje ręce i chciałam, żeby ten umilacz zapachowy królował w mojej łazience podczas mycia. Dodatkowo, żeby przywołać świąteczny nastrój, dodałam troszkę goździków i skórki z pomarańczy.

Dokładnie do mydełka użyłam:

- kostki szarego mydła
- 3 łyżki cynamonu
- 2 łyżki rozgniecionych goździków
- starta skórka z pomarańczy
- łyżkę oleju kokosowego

Tym razem nie skrobałam mydła nożykiem, tylko starłam na tarce i dodałam więcej wody, żeby mydło szybciej zamieniło się w gęstą masę. Po chwili wodnej kąpieli dodałam cynamon, goździki, startą skórkę pomarańczy i olej kokosowy. Uzyskana maź, przypominała budyń czekoladowy, ale zapach roznoszący się
po kuchni przypominał, że nie o czekoladę tu chodzi. Grudek udało się uniknąć, powstała jednolita masa.



Po przełożeniu do foremek, okazało się, że z jednego mydła, powstały mi tym razem aż 3 :)
Co do mycia uzyskanym mydełkiem, to byłam bardzo zadowolona. Takie mydło nie pieni się jak szalone, w przeciwieństwie do swoich drogeryjnych odpowiedników, ale mycie mydełkiem z własnymi składnikami potrafi to wynagrodzić i taka kąpiel staje się inna, niż taka, w której otaczają mnie drogeryjne, kolorowe kosmetyki.




















 Cynamon oprócz walorów zapachowych, posiada również dobroczynne właściwości kosmetyczne:

- działa ujędrniająco, przez co wykorzystuje się go w kuracjach wyszczuplających oraz antycellulitowych
- ma dobry wpływ na kondycję włosów – przeciwdziała wypadaniu, działa pobudzająco na wzrost łagodzi stany zapalne skóry głowy.
- pomocny w leczeniu trądziku
- ma działanie antybakteryjne i przeciwgrzybiczne w związku z tym stosowany jest w preparatach kosmetycznych do stóp
- pobudza krążenie i działa przeciwzapalnie

wtorek, 6 stycznia 2015

Kawowe mydło peelingujące


Bardzo lubię robić peeling kawowy dłoni i twarzy. Za każdym razem, ciesząc się cudnymi właściwościami kawy, idealnie miękką i gładką skórą, zastanawiam się, zrobić kawowy peeling całego ciała, nie szorując później przez długi czas łazienki z fusów i czarnej mazi po kawie. Nawet nie chcę sobie wyobrażać wyglądu wanny po takim zabiegu. W końcu natrafiłam na blogi, których autorki pokazują, jak zrobić kawowy peeling w kostce. Oczywiście musiałam wypróbować :)

Do domowego peelingu użyłam:

- kostki szarego mydła
- 2 łyżeczek fusów
- 1 łyżki oleju kokosowego
- 1 łyżki wody

Według tego co czytałam na blogu, powinnam mydło zetrzeć na tarce. Ja jednak bałam się, że gdy następnym razem będę trzeć ser, albo marchewkę, czuć będę posmak mydła :( Poskrobałam zatem małym ząbkowanym nożykiem, ale jak widać na zdjęciu zostały grube płatki, przez co chyba mydło długo się topiło. Po ok 10 minutach dodałam olej kokosowy, troszkę wody i fusy,rozpoczęłam kąpiel wodną. Niestety masa nie wyszła mi idealnie pozbawiona grudek, a nie chciałam dopuścić do przypalenia się mydła.


Masę przełożyłam do silikonowych foremek, które akurat miałam w domu.
Peeling włożyłam do lodówki i z niecierpliwością czekałam, jakie cudo stamtąd wyciągnę. Po ok. godzinie, wyjęłam foremki i pobiegłam testować mydlany peeling na własnej skórze.


Pierwsze wrażenie było fantastyczne! Peeling okazał się nieco delikatniejszy, niż nałożenie bezpośrednio fusów na skórę, ale był równie skuteczny. Pojedyncze ziarenka kawy pływały w wodzie, więc nie bałam się zatkania odpływu, czego najbardziej obawiałam się przy tradycyjnym peelingu. Mydło w dotyku przypomina pumeks, ale taki delikatny. Nie ma mowy o mocnym ścieraku. Dla mnie w swojej strukturze mydło jest idealne do złuszczania naskórka i z pewnością na tym moja przygoda z wyrobem domowego mydła się nie skończy. Już myślę, co dodam do kolejnego wyrobu :)





niedziela, 4 stycznia 2015

Mydło cedrowe



Mydło cedrowe do włosów i ciała - mój nowy ulubieniec ostatnich paru tygodni. Po tym, jak użyłam go po raz pierwszy, nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby myć włosy czymkolwiek innym.

Co mówi producent ?

Mydło cedrowe, zawiera ekstrakty roślinne i oleje o właściwościach  pozwalających  zachować młodość ciała oraz siłę i blask włosów.
Olej syberyjskiego cedru - jest źródłem witamin i mikroelementów, aktywnie regeneruje  uszkodzoną strukturę włosów, chroni przed szkodliwym wpływem promieniowania UV. 
Bażyna  bajkalska - zawiera flawonoidy, które sprzyjają odżywieniu skóry głowy i wzmocnieniu  cebulek włosowych.
Żywica sosnowa  -  dzięki wysokiej zawartości olejków eterycznych, wzmacnia ochronne właściwości skóry.
Jagody czerwonego jałowca  - bogate w kwasy organiczne, odżywiają i nawilżają.
Organiczny olej arniki - zawiera garbnik i witaminę C, zapobiega pojawieniu się łupieżu i wypadaniu włosów.
Mydlnica lekarska - jest naturalnym środkiem  myjącym.

PRODUKT ZAWIERA  100% NATURALNYCH SKŁADNIKÓW

Skład INCI:  Aqua, Pinus Sibirica Oil (olej syberyjskiego cedru), Sorbitol, Sodium Cocoyl Isethionate, Sodium Methyl Cocoyl Taurate, Stearic Acid, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Empetrum Sibiricum Extract (bażyna bajkalska), Juniperus Oxycedrus Extract (jałowiec), Organic Arnica Montana Oil (arnika), Saponaria Officinalis Extract (mydlnica lekarska), Pinus Sylvestris Tar (Empetrum), Cedrus Deodara Oil (cedrowy olejek eteryczny), Guaiacum Officinale Balm (gwajakowiec), Caramel, Chlorophylin Copper Complex, Benzyl Alcohol, Sorbic Acid, Benzoic Acid.

Sposób użycia: nanosimy mydło na wilgotne ciało i włosy. Masujemy do spienienia. Zmywamy ciepłą wodą.

Cena: ok.17zł/300ml 

Zapach i konsystencja: mydło pachnie bardzo przyjemnie - lasem z nutką kwiatową. Wyglądem przypomina żywicę, jest gęste, rozciągliwe i wystarczy wydobyć ze słoiczka niewielką ilość produktu, żeby namydlić ciało i włosy. Uzyskana piana jest delikatna, a roztaczający się w łazience przepiękny zapach, sprawia, że moja kąpiel zawsze się nieco przedłuża.
Data ważności mydła to 9 miesięcy, więc trzeba bardzo się starać, żeby przy takiej wydajności zmieścić się w czasie.


Działanie: skóra po użyciu mydła jest odświeżona, delikatnie pachnie, jednak użycie balsamu staje się niezbędne, czuć małe przesuszenie na skórze.
Na moje włosy mydło działa bajecznie. Bez problemu zmywa olej kokosowy i naturalny olejek Agafii i to bez potrzeby emulgowania ich odżywką. Nie zdarzyło się, żebym musiała drugi raz myć włosy. Skóra głowy nie jest ani trochę podrażniona, a tego najbardziej się obawiałam. Włosy są dobrze oczyszczone, nie są splątane, błyszczące i baaardzo mięciutkie, uwielbiam taki ich stan. Niestety stają się też dość spuszone, ale odżywka eliminuje ten problem.

Podsumowując: jestem absolutnie zakochana w mydle cedrowym i dzięki temu, że spisuje się u mnie rewelacyjnie zarówno na skórze całego ciała, jak i na włosach, znajdzie się w mojej walizce przy najbliższym wyjeździe, jako niezawodny kosmetyk 2w1.
Już dawno nie miałam w rękach produktu, który wzbudziłby u mnie aż taki zachwyt!


czwartek, 1 stycznia 2015

Maseczka do twarzy Ekspresowa Odświeżająca - Bania Agafii

Zachęcona większością wypróbowanych kosmetyków rosyjskich do włosów, zaopatrzyłam się w odświeżającą maseczkę do twarzy Babuszki Agafii.

Co mówi producent ?

Produkt zawiera 100% naturalnych składników

Lekka maska na syberyjskich ziołach, głęboko nawilża, tonizuje, szybko regeneruje zmęczoną skórę. Dzięki naturalnym składnikom maska działa natychmiast i efektywnie, usuwa ślady zmęczenia, odświeża i udoskonala kolor twarzy.

Składniki aktywne:

Organiczne ekstrakty wiązówki błotnej, irysa syberyjskiego i przewrotnika pospolitego – zawierają dużą ilość kwasów organicznych, flawonoidów, posiadających antyoksydacyjne, nawilżające, przeciwzapalne i gojące działanie. Przywracają prawidłową przemianę materii w skórze, zapobiegając pojawieniu się oznak starzenia się
Mięta - tonizuje skórę twarzy

Nie zawiera:

SLS, SLES,
parabenów,
pochodnych rafinacji ropy naftowej,
syntetycznych barwników.
Zastosowanie:
Do pielęgnacji skóry twarzy

Sposób użycia:

Niewielką ilość maseczki nanieść na oczyszczoną skórę twarzy a następnie, omijając okolice oczu, delikatnie wmasować i pozostawić na około 10 minut, po czym zmyć wodą. Stosować 1-2 razy w tygodniu

Skład INCI:


 Aqua, Glycerin, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil (oliwa z oliwek), Organic Spiraea Ulmaria Extract (organiczny ekstrakt wiązówki błotnej), Iris Sibirica Extract (irys syberyjski), Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract (mięta), Alchemilla Vulgaris Extract (przewrotnik pospolity), Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Oil (olejek miętowy), Xanthan Gum, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Hydroxide, Parfum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid.

 Cena ok. 6zł za 100ml w sklepie stacjonarnym

Maseczka ma kremową konsystencję, kolor jasnej mięty i zapach delikatny, z wyczuwalnym mentolem. Zapach od razu mnie urzekł, jest taki orzeźwiający, świeży, cudowny po prostu.

Maseczka zdecydowanie będzie idealna na upalnie dni. Potrafi naprawdę dobrze odświeżyć skórę twarzy. Za sprawą mentolu w składzie czuć zimno i przyjemną świeżość. Oprócz tego skóra staje się miękka, ukojona, sprawia wrażenie dobrze oczyszczonej i rozjaśnionej.

Z racji tego, że maseczkę należy stosować 1-2 razy w tygodniu nie boję się, że zbyt szybko się skończy, bo jest wydajna. Wystarczy niewielka ilość kosmetyku, żeby cieszyć się piękną, odświeżoną skórą.
Jest to pierwsza maska z serii rosyjskich kosmetyków, którą miałam okazję wypróbować i jestem w niej absolutnie zakochana. Myślę, że za jakiś czas poznam kolejne, tym bardziej, że mam możliwość zakupu w tradycyjnym sklepie z naturalnymi kosmetykami, bez konieczności dodawania kosztów przesyłki.

Podsumowując: absolutnie polecam ten produkt każdemu, kto lubi poczuć prawdziwe orzeźwienie na skórze twarzy i ceni sobie naturalny skład kosmetyków.

Następny post również o kosmetyku Agafii - mydło cedrowe, dla mnie cud nad cudami:)